Grześ 1653 m n.p.m.

Grześ (słow. Lúčna, 1653 m) należy do często odwiedzanych tatrzańskich szczytów – jest łatwo dostępny i bardzo widokowy. Jeżeli warunki pogodowe dopiszą, z grani czekać na nas będą wspaniałe panoramy. Szlak na Grzesia jest łagodny i bardzo przyjemny.

Grześ to szczyt w Tatrach Zachodnich o wysokości 1653 m n.p.m., położony w północnej grani Wołowca. Przez jego grzbiet przebiega granica polsko-słowacka. Stoki Grzesia opadają do trzech dolin: Chochołowskiej (po stronie polskiej) oraz Łatanej i Bobrowieckiej Doliny Orawskiej (po stronie słowackiej). Wierzchołek Grzesia jest obły i porośnięty trawą oraz kosodrzewiną. Występują na nim także sit skucina i bliźniczka psia trawka (które jesienią żółknąc i czerwieniejąc nadają mu piękny kolor). Niegdyś jego stoki były wypasane. Szczyt zbudowany jest z piaskowców kwarcytowych.

Nazwa szczytu pochodzi od góralskiego słowa „grześ” oznaczającego grzędę lub grzbiet. Na szczycie od 1992 roku stoi drewniany krzyż upamiętniający konspiracyjne spotkania działaczy polskich i słowackich odbywające się w latach osiemdziesiątych XX wieku.

Z Grzesia rozpościera się piękna panorama Tatr. Na północnym wschodzie widać Bobrowiec z wyrastającymi z jego zbocza Mnichami Chochołowskimi. Na wschodzie doskonale widoczny jest Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.) oraz Ornak (1854 m n.p.m.), oddzielony od niego Iwaniacką Przełęczą (1459 m n.p.m.). W drugiej linii widoczne są Ciemniak (2096 m n.p.m.), Świnica (2301 m n.p.m.), Mięguszowiecki Szczyt (2438 m n.p.m.), Smreczyński Wierch (2066 m n.p.m.) oraz Krywań (2494 m n.p.m.). Na południowym wschodzie widać Trzydniowiański Wierch (1758 m n.p.m.), znajdujące się w tym samym grzbiecie Czubik (1846 m n.p.m.),  Kończysty Wierch (2002 m n.p.m.) i nieco bardziej na południe – Jarząbczy Wierch (2137 m n.p.m.). W drugiej linii za nimi – Kamienista (2121 m n.p.m.), Bystra (2248 m n.p.m.), Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.), Raczkowa Czuba (2194 m n.p.m.) i Otargańce. Na południu natomiast widoczne są Łopata (1953 m n.p.m.), Wołowiec 2064 m n.p.m.) oraz Rakoń (1873 m n.p.m.), a za nimi Rohacz Ostry (2084 m n.p.m.) i Rohacz Płaczliwy (2126 m n.p.m.) oraz wiele szczytów słowackich Tatr Orawskich na południowym zachodzie.

na szczycie

długość trasy: 21km

wysokość minimalna: 912 m

wysokość maksymalna: 1653 m


Trasę rozpoczynamy z parkingu na Siwej Polanie. Jest to świetny punkt wyjścia w wyższe partie Tatr Zachodnich dlatego miejsce to jest bardzo popularne. Chcąc bezproblemowo zaparkować warto przybyć tutaj wcześnie rano, my startujemy z parkingu o 6.00 a już zaczynają zjeżdzać się samochody. Widać ze dzisiaj będą tutaj tłumy turystów.

Poza tym rozpoczyna się w tym miejscu najdłuższa i największa w polskich Tatrach Dolina Chochołowska, którą można przemierzyć także rowerem. Przekraczamy bramki wejścia do Tatrzańskiego Parku Narodowego idziemy zielonym szlakiem w kierunku schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej. Przemierzamy najdłuższą i największą dolinę w polskich tatrach która zajmuje obszar ok 35 km². Przez 3,5 km idziemy drogą asfaltową, można ten odcinek przejechać kolejką.

kolejka w Dol. Chochołowskiej

Od Polany Huciska nawierzchnia szlaku zmienia się w drogę utwardzoną kamieniami. Idąc w górę doliny wypatrujemy słynnych krokusów, które o tej porze roku powinny już się pojawić.

krokusy w Dol. Chochołowskiej

Najwięcej tych kwiatów znajdujemy na Polanie Chochołowskiej.

krokusy na Polanie Chochołowskiej
krokusy na Polanie Chochołowskiej
krokusy na Polanie Chochołowskiej

Postanawiamy na chwilę zatrzymać się w schronisku na śniadanie, dłuższy postój w tym miejscu planujemy w drodze powrotnej, na degustację Deseru Chochołowskiego.

Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej  położone  1146 m n.p.m. jest największym w naszych Tatrach.  Do dyspozycji turystów jest aż  120 miejsc noclegowych w pokojach od 2 -14 osobowych. Jest to doskonała baza wypadowa dla osób planujących wyjścia w ten rejon Tatr.

Szlak żółty na Grzesia rozpoczyna się na zachodniej stronie polany, my wbijamy nań tuż obok schroniska. Początkowo droga przebiega przez świerkowy las wzdłuż potoku.

Po około 40-tu minutach dochodzimy do skrzyżowania szlaków, skąd można udać się na Bobrowiecką Przełęcz. Dojście do niej zajmuje jedynie 5 minut, ale jakoś nikomu z nas nie chce się tam wchodzić 🤣 ciągnie nas na Grzesia.

Drepczemy więc za żółtymi oznaczeniami, opuszczając las. W tym miejscu zaczynają pojawiać się zaśnieżone odcinki więc zakładamy raczki.

Pogoda nas rozpieszcza, jest słonecznie i dosyć ciepło. Zaczynają pojawiać się pierwsze fajne widoki.

ekipa w całości 😀

Podchodzimy teraz ścieżką wydeptaną między przysypaną przez śnieg kosówką i jesteśmy na grani tuż pod wierzchołkiem Grzesia. Jeszcze tylko parę kroków i osiągamy szczyt.

Grześ 1653 m n.p.m.

Stojąc na wierzchołku, w pobliżu krzyża (gdzie co roku w Zielone Świątki gromadzą się katolicy z obu stron Tatr, na pamiątkę spotkań za czasów komuny polskich i czechosłowackich opozycjonistów w tym właśnie miejscu), nogi same rwą się do dalszej wędrówki – w stronę Rakonia i Wołowca.

Tym razem jednak trzeba odpuścić, zanim rozpoczniemy zejście tą samą drogą którą wchodziliśmy robimy sobie odpoczynek w kosodrzewinie.

Siedząc i podziwiając widoki można zapomnieć o biegnącym szybko czasie, ale trzeba w końcu wstać i zacząć schodzić w dół. W drodze powrotnej mijamy dużo wchodzących turystów, dobrze że mamy w zwyczaju wychodzić w góry wczesną porą możemy wtedy uniknąć tłumów na szlaku.

Bez większych przygód docieramy do schroniska chochołowskiego z myślą że zjemy słynny ,,deser chochołowski” niestety tutaj również tłum ludzi, kolejka do bufetu kończy się na schodach więc rezygnujemy z niego na rzecz piwa które można kupić na zewnątrz bez dłuższego czekania w kolejce, udaje się nam załapać nawet na wolne miejsce przy stoliku 🤣.

Teraz już tylko 7 km drogi powrotnej na Siwą Polanę, która za każdym razem kiedy tędy wracam wydaje się nie mieć końca. Po godzinie 16.00 meldujemy się z powrotem na parkingu, pozostał nam już tylko dojazd na nocleg do Białego Dunajca na noclg. Dzień dzisiejszy kończymy na bardzo dobrej kolacji oraz wyśmienitym piwku w Karczmie u Furtoka. Jeśli kiedykolwiek będziecie w pobliżu polecam tą restaurację.