Sławkowski Szczyt

Wielka Korona Tatr
13.Sławkowski Szczyt/Slavkovský štít
2452 m n.p.m. /8045 ft

mój szczyt WKT nr7

Dzisiaj wybieramy się w Tatry, a dokładniej do Starego Smokovca z zamiarem zdobycia kolejnego szczytu Wielkiej Korony Tatr – Sławkowskiego Szczytu.

Sławkowski Szczyt jest trzecim pod względem wysokości po Rysach oraz Krywaniu dostępnym znakowanymi szlakami szczytem w Tatrach.

Na jego wierzchołek prowadzi tylko jeden szlak – znaczona na niebiesko trasa ze Starego Smokowca. Do przejścia mamy 7 kilometrów, a czas wg tablicy na początku szlaku to około 5 godzin 15 minut. Droga w obie strony powinna nam zająć jakieś 8-9 godzin.

Mimo znacznej wysokości jak na Tatrzańskie standardy – góra nie uchodzi za wymagającą. Trudności techniczne są niewielkie, nie ma łańcuchów czy innych ułatwień. Jedynym utrudnieniem może być suma podejść wynosząca 1400 m.

Po przyjeździe do Starego Smokovca parkujemy obok Grandhotelu (koszt to 10 euro). Z parkingu kierujemy się w stronę dolnej stacji kolejki na Hrebeniok gdzie odnajdujemy niebieski szlak który przez cały czas podejścia i większą część zejścia będzie nam towarzyszyć

Po krótkim marszu na asfaltowej nawierzchni przechodzimy na pnącą się delikatnie do góry szeroką gruntową ścieżkę. Po chwili na trasie pojawia się więcej różnego rozmiaru kamieni, a my wędrujemy przetrzebionym przez wichury lasem.

Po godzinie docieramy do skrzyżowania z Magistralą Tatrzańską – jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków. Po krótkim odpoczynku idziemy dalej usłaną kamieniami ścieżką. Dochodzimy do miejsca zwanego Maksymilianką.

Maksymilianka to platforma widokowa ulokowana na skalnym urwisku (1531 m n.p.m.). Nazwa opchodzi od imienia Maximiliana Weisza’a, który wytyczył obecny przebieg szlaku na Sławkowski Szczyt. Widoki z tego punktu są niczego sobie. Można z tego miejsca podziwiać Łomnicę (2633 m n.p.m.) , z Pośrednią Turnię (2560 m n.p.m.), Durny Szczyt ( 2622 m n.p.m.) i Baranie Rogi (2530 m n.p.m.). Mamy też widok na Dolinę Staroleśną z płynącym przez jej środek Studeným potokiem oraz idącym wzdłuż niego szlakiem, którym dojść można do schroniska Zbójnicka Chata. U wylotu doliny natomiast widać inne schronisko jest to Reinerowa Chatka oraz odejście kilku szlaków, między innymi w stronę Chaty Teryego.

Kończy się leśna ścieżka – wkraczamy w kosodrzewinę idąc po typowym dla Tatr, kamiennym chodniku ułożonym z mniejszych lub większych głazów od czasu do czasu przecinając niewielkie rumowiska, gdzie trzeba trochę uważać na luźne kamienie.

kamienny chodnik

Kosodrzewina zaczyna rzednąć, a my dochodzimy do miejsca o którym gdzieś wyczytałem że jest najtrudniejsze na całej trasie. Należy pokonać kilka metrów po pochyłym, słabo urzeźbionym głazie. Nie dopatrzyłem się tutaj żadnych trudności być może podczas deszczu to miejsce jest bardziej wymagające.

Chwilę za kamieniem docieramy do miejsca z którego już widać szczyt oraz kilka kulminacji przed nim. Wierzchołek wydaje się już na wyciągnięcie ręki jednak rzut oka na mapę uświadomił nam że tak naprawdę przeszliśmy dopiero nieco ponad połowę drogi.

Napotykamy drugi odcinek z nieco trudniejszymi miejscami. Najpierw trzeba pokonać niedużą grań, następnie przejść wąską, lekko eksponowaną ścieżką. Nic trudnego, ale osoby mające lęk wysokości mogłyby się poczuć w tym miejscu niepewnie. Dalej ścieżka prowadzi przez trawiasto – kamienisty teren raz po raz przechodząc przez skalne rumowiska oferując coraz ciekawsze widoki.

Okoliczne szczyty znajdują się w chmurach, Sławkowski też od czasu do czasu jest nimi spowity.

Kiedy wydaje się nam, że szczyt jest już niedaleko i nasza droga dobiegnie końca, to szlak wije się przy ledwie wybijających się z otoczenia kulminacjach, za którymi czają się nowe podejścia. 🤣 Po pewnym czasie ścieżka robi się bardziej stroma,a do szczytu pozostał już kawałek. Teren jest już wyłącznie skalisty zniknęły trawki. Przechodzimy po kamieniach różnego kalibru czasami uciekających z pod nóg w większości jednak stabilnych.

Dochodzimy na szczyt jest tutaj dosyć tłoczno musiny odczekać trochę w kolejce aby zrobić sobie fotkę na szczycie. Po sesji zdjęciowej odchodzimy kawałek aby odpocząć i podziwiać widoki.

Po godzinnym pobycie na szczycie podejmujemy decyzję że czas się zwijać. Niestety, droga w dół jest tylko jedna, więc trzeba wracać po własnych śladach. W drodze powrotnej wchodzę jeszcze na Królewski Nos (2273 m). Dochodząc do magistrali postanawiamy trochę urozmaicić sobie drogę i odbijamy w lewo na Hrebeniok gdzie mamy zamiar uczcić dzisiejszy wypad kuflem złocistego trunku 🍺😃. Po czym zielonym szlakiem wrócić do Starego Smokowca.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.